Opowieści | Trepcza - twierdza nad Sanem.

Trepcza. Szczyt Fajki (Horodyszcze).

San rozpoczyna swoją wędrówkę w okolicach Sianek, wsi położonej nad Przełęczą Użocką. Niegdyś była ona tym dla Lwowa czym Zakopane dla Krakowa. Czasy świetności ma już jednak dawno za sobą – przecięta granicą Polsko-Ukraińską, a dawniej Polsko – Sowiecką, osada skuliła się w sobie i wegetuje po Ukraińskiej stronie. Stary dworzec kolejowy i cerkiew przypomina o lepszych czasach. Tylko San niezmiennie sączy swe wody, wytryskuje w pobliżu torów i ucieka do Polski. Pogranicznicy niewiele mogą tu poradzić. Ten wątły strumyk w okolicach Sanoka jest już sporą rzeką, wydawałoby się nie do okiełznania. Jednak na północ od Sanoka, w okolicach Trepczy, potęga ściera się z potęgą – rozlany San próbuje przebić się między górami który w tym miejscu, niczym zbóje na gościńcu próbują zagrodzić mu drogę. Od tysiącleci te dwa żywioły toczą tą syzyfową walkę. A gdzie dwóch się bije, tam trzeci korzysta. Skorzystał więc na tych zmaganiach człowiek, największy oportunista.
Dolina Sanu była najstarszym szlakiem komunikacyjnym w tej części Karpat, dlatego też tutaj najwcześniej zaczęło rozwijać się osadnictwo. Pierwsze wzmianki pisane o osadach w tej części Rusi pochodzą już z XII wieku. Wtedy to, w 1150 roku w Latopisie Hipackim pojawia się pierwsza wzmianka o Sanoku. Był on wtedy grodem ruskim, częścią księstwa ruskiego księcia Włodzimierza. Ale osady z pewnością istniały w tych okolicach dużo wcześniej czego dowodem są widoczne do dziś na szczytach wzgórz nad Trepczą pozostałości starodawnych umocnień.
Odnalezienie pozostałości obwarowań sprzed wieków, a może i tysiącleci, jest łatwe, ale tylko wtedy gdy wie się gdzie szukać. Nie zaprowadzi nas tam asfaltowa aleja, nie wskaże drogi tablica informacyjna. Wzgórze Horodyszcze, zwane też Fajką, wznosi się stromo tuż nad lewym brzegiem Sanu, za zabudowaniami wsi w kierunku Mrzygłodu. Najkrótszy sposób dostania się na szczyt to wspinaczka na przełaj przez las. Ostre nachylenie stoku oraz osuwające się spod stóp kamienie mogą spowodować zadyszkę ale przede wszystkim uświadamiają jak trafne miejsce wybrali osadnicy sprzed wieków na założenie obronnej osady. Uświadamiamy to sobie jeszcze bardziej po dotarciu na szczyt gdzie zarysy dawnych wałów i fos obronnych nadal są widoczne w terenie.
Historia grodzisk i osadnictwa w okolicach Trepczy i Sanoka jest jest długa i sięga prawdopodobnie epoki brązu a więc 3500 lat wstecz. Wtedy to najprawdopodobniej powstała tu osada obronna o czym świadczą rezultaty wykopalisk archeologicznych. Sugerują one także iż po osadnikach z epoki brązu swoją obecność na terenach Doliny Sanu zaznaczyli także Celtowie. Potłuczone skorupy ceramicznych naczyń i okruchy szklanej bransolety to jedyne pozostałości tętniącej niegdyś życiem celtyckiej osady na szczycie Fajki. Wiedzeni jakąś archetypiczną potrzebą Celtowie wyruszyli w swoją wędrówkę ludów, w nieznane. Ich miejsce zajęła ludność słowiańska, która była ostatnią falą osadniczą na tych terenach i częściowo pozostała na nich aż po dziś dzień. Słowiańskie, ruskie grodzisko istniało już na pewno w XII i XIII wieku lecz powstało ono zapewne dużo wcześniej. Nie była to też pierwsza lepsza osada. Znaleziska archeologiczne, między innymi diadem książęcy, wskazują że Horodyszcze mogło być siedzibą lokalnej władzy. Historyk A. Kunysz twierdzi nawet iż gród na Horodyszczu mógł być stolicą państwa Lędzian bądź Chorwatów. Prawie pewnym jest natomiast fakt iż to tutaj właśnie, a nie na obecnym miejscu, znajdował się pierwszy gród Sanok wspominany w Latopisie Hipackim w 1150 roku. Wraz z grodem na sąsiednim wzgórzu Horodne oraz na Białej Górze w Paśmie Olchowieckim, położonym po prawej stronie Sanu, na wschód od sanockiego starego miasta, grodziska tworzyły system obronny praktycznie nie do przebycia. Położone na wyniosłych wzgórzach fortyfikacje tworzyły trójkąt całkowicie kontrolujący komunikację na szlaku biegnącym Doliną Sanu, która w okolicach Trepczy zwęża się do kilkuset metrów. Kontrola nad przejeżdżającymi karawanami kupieckimi zapewniała zapewne rozwój ekonomiczny a strategiczny geniusz rozmieszczenia grodzisk na szczytach wzgórz gwarantował bezpieczeństwo. Przynajmniej do czasu. Odnalezione w wykopaliskach groty tatarskich strzał zdają się potwierdzać tragiczny przebieg wydarzeń z XIII wieku kiedy to Horodyszcze, pra-Sanok, przestało istnieć.


Widok z sanockiego zamku na północ. Od lewej widoczne Horodyszcze. Po prawej, na ostatnim planie wzniesienia pasma Grabówki.
Stojąc dzisiaj na szczycie zalesionego wzgórza trudno sobie wyobrazić że kiedyś być może miejsce to było tętniąca życiem stolicą rozległego państwa, ośrodkiem książęcej władzy, swoistym centrum ekonomicznym a także twierdzą, zdawałoby się nie do zdobycia. Jednak wnikliwe oko sprzymierzone z odrobiną wyobraźni jest w stanie dostrzec dawną świetność. Wciąż wyraźnie zarysowują się ślady dawnych obwarowań otaczające wrzecionowaty wierzchołek Fajki. Patrząc na strome, kamieniste zbocza nie trudno zdać sobie sprawę jak trudnym do zdobycia grodem było Horodyszcze. Wrażenie to potęguje widok pozostałych elementów systemu grodów, mimo drzew gęsto już porastających gołe niegdyś zbocza. Na północy, tuż za doliną potoku, rysują się zbocza Horodnego, natomiast w kierunku południowym majaczą zbocza Białej Góry. To stamtąd zapewne nadeszła zagłada w postaci tatarskich hord. Mimo zdawałoby się doskonałego systemu wczesnego ostrzegania nie udało się mieszkańcom obronić przed zagrożeniem. Groza tatarskiego najazdu i zagłada mieszkańców grodu napawają instynktowną niechęcią do mongolskich jeźdźców na małych konikach, z drugiej jednak strony nie sposób wyzbyć się podziwu dla tych stepowych nomadów, którzy po przebyciu tysięcy kilometrów potrafili jeszcze zdobyć i zniszczyć twór cywilizacji o wiele bardziej rozwiniętej od ich własnej. Można sobie wyobrazić jakie sceny rozegrały się wewnątrz wałów grodziska po tym jak dostali się tutaj Tatarzy - świst strzał, odgłosy walki wręcz, jęki rannych i umierających, krzyki przerażonych kobiet i dzieci, trzask ognia pochłaniającego zabudowania. Zapewne ostatnim bastionem obrońców była cerkiew której zarysy, odtworzone przez archeologów, są i dziś widoczne na szczycie wzgórza. Zapewne tutaj ostatnia grupka mieszkańców grodu schroniła się ufając boskiej opiece, z lękiem nasłuchując odgłosów walki dochodzących z zewnątrz, wierząc że Tatarzy uszanują święte miejsce.

Horodyszcze. Zarysy cerkwi.
Horodyszcze. Zarys wałów.

Komentarze

  1. Tatarzy z oblężeń nie słynęli, to nie Kozacy, czego nie zdobyli raptem i zaskoczeniem, to odpuszczali. Zapewne więc albo gród był marnie obronny, albo zaskoczenie pełne.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Dodaj komentarz